Przesiadka z Windows 10/11 na Linuxa ??? Czy to w ogóle ma sens ?

utworzone przez | lis 24, 2021 | DIY, Everyday, howto, IT, Technologia | 0 komentarzy

Reading Time: 6 minutes

   

   Trochę powodowany nudą w Windowsach i trochę z chęci poznania bliżej aktualnej funkcjonalności alternatywnego systemu zainstalowałem sobie Linuxa 🙂 W ogóle nie mam wątpliwości, że wszelkiego rodzaju smaki(flavours) Linuxa biją na głowę serwerowe a właściwie webowe systemy od MS ale byłem ciekaw jak to sprawdzi się w desktopowym codziennym użytkowaniu. Następne kilka/kilkadziesiąt aktualizacji to będzie swoisty dziennik czy da się, czy jednak nie warto 🙂

Po pierwsze musimy przyjąć jakieś założenia do wyniku czy można czy nie można.

  • nie gram
  • nie oglądam netflixa czy innych rzeczy na kompie
  • zestaw testowy to laptop Dell Latitude 5401, stacja dokująca Dell WD19, klawiatura Logitech GTK915, mysz M705, dwa monitory Dell U2421E, słuchawki Bose QC II 35(BT), kamerka Microsoft LifeCam Cinema, drukarka Brother HL-1222WE po Wi-Fi, skaner CanoScan Lide 300
  • podstawa moich działań to praca w Visual Studio Code, WordPress, Vivaldi, Chrome, aplikacje webowe i zdalne pulpity

   Jak Linux zastąpi mi Windows 10/11 ? Mnie to też ciekawi a eksperyment zacząłem wczoraj. Poniżej dziennik day by day 🙂

Day 1

   Podstawą jest wybór dystrybucji, której będziemy używać. Ja wybrałem Ubuntu. Dlaczego ? Bo wygląda na to, że najepiej się rozwija i jest chyba jedną z najlepiej wspieranych, oczywiście jest też i Debian i inne ale Debiana znam z zastosowań serwerowych a tym razem bardziej interesowało mnie Desktop User Experience.

   Ponieważ nie chciałem pozbywać się do końca Windows to postanowiłem sobie zrobić dual boot configuration. W przypadku takich dystrybucji jak Ubuntu czy też korzystania z Windows 10/11 jest to bardzo łatwe. Poniżej step by step:

      1. Pobieramy obraz iso systemu Linux

      2. Przy użyciu aplikacji Rufus przygotowujemy sobie bootowalny nośnik (Pendrive USB)

      3. W Windowsowym menadrzeże dysków, wybieramy naszą podstawową patrycję i wybieramy Shrink/(po polsku to będzie chyba skurcz) patrycję i skurczamy ją o jakieś 30-50 albo więcej GB.

      4. Dostajemy wolne miejsce i restartujemy komputer startując go z przygotowanego nośnika i wybieramy instalację Linuxa obok Windows 10/11.

      5. Instalator wykorzysta wolne miejsce uzyskane w punkcie 3 i stworzy boot menu, które pozwoli nam wybrać, czy chcemy komputer uruchomić z Linuxem czy też z Windowsem.

      6. Później, a może wcześniej wybór języka, lokalizacji, klawiatury, nazwy użytkownika i hasła.

Po kilku minutach mamy działający system operacyjny, fajne jest to, że w przypadku mojego zestawu instalator nie miał absolutnie żadnych problemów by wykryć sobie kartę Wi-Fi i połączyć się z siecią…

Co ciekawe, wykrył też kamerę, moduł bluetooth, klawiaturę bezprzewodową i inne urządzenia.

   Pierwszym co było mi potrzebne to oczywiście wymiana domyślnej przeglądarki na używaną na codzień. Ze strony vivaldi.com pobrałem pakiet dla Ubuntu i przy użyciu Ubuntu software managera zainstalowałem ją bez najmniejszych problemów. Po zalogowaniu się do konta Vivaldi i uruchomieniu synchronizacji zjechała cała historia i wszystkie rozszerzenia. Działa jak na Windzie albo i lepieje. Day 1 finished.

Day 2

   Dzień drugi rozpocząłem z nadzieją na dalsze proste dokonfigurowanie systemu. Jako, że pojawiła się jakaś praca/zlecenie to potrzebowałem kilku rzeczy, alernatywy dla plików z Photoshopa, Total Commandera i Visual Studio Code. O ile z tym ostatnim nie było problemów, bo Microsoft udostępnia VSC dla Linuxa na swojej stronie https://code.visualstudio.com, to z 2 pozostałymi nie byłem pewny. Okazało się jednak, że GIMP (program graficzny, spokojnie obsługuje stworzone w PS pliki psd) a zamiast TC można spokojnie użyć Double Commandera. Ja wiem, że można sobie inaczej ogarnąć update plików na zdalnych serwerach ale istnieje coś takiego jak siła przyzwyczajeń no i u mnie jest ona jakby całkiem silna.
   Ostatnim elementem, przynajmniej jeśli chodzi o oprogramowanie, który musiałem ogarnąć to podłączenie sobie Google Drive, bo tam mam większość projektów/plików roboczych. No i tu zonk…okazuje się, że nie ma…albo przynajmniej ja nie znalazłem darmowego softu, który zrobi sync, tak jak robi to pod Windows, oprogramowanie od Google. Da się podłączyć Google Drive bez najmniejszego problemu używając ustawień i domyślnie dostępnej przystawki/aplikacji Gnome Online Accounts.

   Ta aplikacja nie daje jednak opcji synchronizacji a zestawia połączenie z dyskiem Google co przy edycji pliku np. w Visual Studio może trochę komplikować pracę bo plik nie wyświetla swojej nazwy ale jakieś ID generowane przez Google. Mocno to komplikuje identyfikację pliku, który akurat chcemy edytować. Działa, ok, nie mam zastrzeżeń do operacji odczyt/zapis ale działa to wolniej bo przy każdym otwarciu pliku musi go pobrać, a podstawowa wada to właśnie identyfikacja.

 

   I tak właśnie trafiłem na oprogramowanie na oprogramowanie Insync, które niestety darmowe nie jest ale umie zrobić lokalną kopię nie tylko wybranych folderów z  Google Drive ale też obsługuje Dropboxa czy też (spuśćmy na tę usługę zasłonę milczenia)OneDrive. Na chwilę obecną (trial 14 dniowy) wydaje się, że działa świetnie, raz, że wiem co edytuję. Dwa że mogę aktualny projekt pobrać na dysk i synchronizować zmiany w czasie rzeczywistym. No i punkt trzeci na plus, jak skończę pracę na projekcie mogę zamknąć synchronizację i zwolnić miejsce na dysku.

   Po uruchomieniu tego wszystkiego, zrobieniu roboty wybrałem z menu zasilania opcję suspend i odpiąłem komputer od zasilania.

   Jakież było moje zdziwienie gdy po kilkunastu godzinach uruchomiłem go ponownie i okazało się, że zostało 60% baterii. What ? Trochę szukania w sieci i dowiedziałem się, że suspend to taki odpowiednik sleep w Windows a nie hibernacja. Ups…jak włączyć hibernację w Ubuntu ? Nie jest to proste i nie miałem tego dnia już czasu na dalsze poszukiwania tak więc zostawiłem sobie to na dzień następny.

Day 3

   Jak postanowił, tak zrobił. Nie mierzyłem sobie czasu ale poszukiwanie rozwiązania, jego wdrożenie i testy zajęły mi pewnie ze 2,3 godziny. Okazuje się bowiem, że Linux, by hibernacja działała, musi mieć partycję lub też plik swap, który będzie równy lub większy posiadanej pamięci operacyjnej. W moim wypadku oznaczało to minimu 32GB. Dodatkowo okazało się, że partycji takowej nie posiadam. Instalator nie zrobił jej z automatu i nawet się na ten temat nie zająknął. Także operacyjnie musiałem wrócić do Windows, zmniejszyć jeszcze trochę patrycję aby zwolnić miejsce na plik/patrycję swap. Następnym krokiem było przydzielenie tego miejsca dla Linuxa. Kolejny not easy task bo wolne miejsce wylądowało przed partycją Linuxa i nie można było w łatwy bezbolesny sposób przyłączyć go do istniejącego systemu plików. Wymagało to uruchomienia komputera z nośnika USB z tzw. dystrybucją LiveCD czyli defacto instalatora Ubuntu ale bez instalacji. Następnym krokiem była edycja struktury patrycji i rozszerzenie partycji Linuxa aby zmieścić tam plik swap. Kolejne kroki to właściwie mix działań z różnych miejsc w sieci, którego pomimo najszczerszych chęci nie odtworzę 🙂 Podam za to źródła:

  1. https://www.linuxuprising.com/2021/08/how-to-enable-hibernation-on-ubuntu.html
  2. https://www.linuxandubuntu.com/home/how-to-enable-hibernate-in-ubuntu-linux
  3. https://phoenixnap.com/kb/how-to-create-add-sudo-user-centos

   Po tych pewnie ze 3 godzinach uzyskałem efekt taki, że jestem w stanie zahibernować sobie kompa przy użyciu terminala i komendy sudo systemctl hibernate. Nie odkryłem jeszcze jak dołożyć przycisk w menu zasilania czy też uruchomić skrypt sh zapisany na pulpicie ale to zostawiłem sobie “na kiedyś” 🙂

Day 4

   Okazało się jednak, że nie wszystko działa tak jak powinno. Double Commander był totalnie wolny jeśli chodzi o transfery FTP. Szukałem rozwiązania i znaleźć nie mogłem. Okazało się, że inne pobrane programy typu Filezilla, gFTP czy inne działają także dramatycznie wolno. Szukałem szukałem aż znalazłem. Wszystkie pracują albo w auto/default mode czyli chyba jest to passive/web i to po prostu nie działa. Trzeba je przestawić na active i wtedy zaczynają coś tam robić choć i tak w porównaniu do Windowsowych aplikacji jest to powiedzmy sobie średnie. Poniżej ustawienia z Filezilla.

   Ponieważ ogarnęłem większość potrzebnych mi do życia rzeczy to postanowiłem trochę spersonalizować sobie pulpit. Od lat używam na Windows John’s Background Switcher do zmiany/zarządzania tapetami na wielu (2) monitorach. Okazało się, że w Ubuntu nie jest to takie proste. Po przetestowaniu kilku aplikacji mój wybór padł na Superpaper. Chyba jako jedyna potrafi ustawić inną tapetę na monitorze nr 1 i nr 2 a dodatkowo zmienić je w określonych interwałach.

Next day…there are next challenges to face 🙂

   Okazało się, że następne prawie dwa tygodnie nie miałem czasu zrobić aktualizacji tego posta a tym czasie musiałem trochę popracować i doprawić swoje Ubuntu odrobiną dodatków i ustawień by było ok. Wszystkich raczej nie opiszę ale wychodzi mi na to, że po 3 tygodniach użytkowania jak najbardziej da się korzystać, przy odrobinie modyfikacji i pobraniu odpowiednich aplikacji, z Ubuntu jako zamiennika dla Windows. To co jeszcze warto wiedzieć:

  • niektóre strony i np. Google docs wyglądają inaczej – solution: pobrać Microsoft True Type Core Fonts for the Web sudo apt-get install ttf-mscorefonts-installer
  • domyślny menadżer plików Ci nie odpowiada – wymień Natuliusa na Nemo (IMHO lepszy)
  • chcesz niektóre foldery oznaczyć w specjalny sposób (kolorem/ikoną)- zainstaluj rozszerzenie – http://www.webupd8.org/2014/09/nautilus-nemo-folder-color-extension.html

   Podsumowując, Linux we wszystkich prawie odmianach zawsze był bardzo dobrym a wręcz świetnym wyborem jako system pod serwery www czy narzędziowe. Teraz uważam też, że świetnie sprawdza się na desktopie i każdy, kto ma ochotę spróbować, a nie jest graczem, po pierwszych dniach z nauką systemu może spokojnie przesiąść się na Linuxa.

   Pytanie “po co?” pozostawię otwarte, bo to jednak zmiana nawyków a w miejscu pracy i tak raczej będziemy działać na Windowsach.

commercial

Zalecane/polecane

theKura Youtube link
Jeśli chcesz wspomóc autora
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Proudly hosted at
Atthost

Kategorie

Archiwum

theKura