I znów niestety sobie ponarzekam. Wywaliła mi się siódemka. Normalny zrzut normalny blue screen i jak zwykle normalnie nie wiadomo czemu. Po restarcie system nawet nie zapytał czy naprawiać czy może uruchomić się w trybie awaryjnym tylko po prostu się uruchomił. Zalogowałem się no i 40 minut czekałem bo owszem i pulpit się załadował i aplikacje w trayu teoretycznie się uruchomiły ale nie dało się nic zrobić. System mielił dyskiem jak szalony a po 40 minutach wywalił info, że komputer odzyskał sprawność po dramatycznie strasznym błędzie. Zaglądam w historię zdarzeń a tam jak zwykle śmietnik. Coś o kontrolerze dysku coś o dysku 1,2,3, że odnaleziono zły blok, coś o niezgodnych aplikacjach. Ale system działa. Wstał. Tylko do cholery dlaczego to jest takie niestabilne. Wypasiony sprzęt teoretycznie zgodny z systemem, poinstalowane sterowniki, system aktualizowany na bieżąco a jednak nie działa tak jak powinien. Działa jak Vista…choć podobno jądro ma nowe. Summa summarum da się pracować choć po zrzucie systemowi zrobił się błąd i melduje, że audio nie działa:) Achaaaa…:)