W połowie lutego w ramach zimowego ładowania baterii i próby złapania odrobiny oddechu od codziennych obowiązków mieliśmy okazję spędzić tydzień na Sri Lance. Kraj ten na ogół nie jest pierwszym wyborem polskich podróżników i powiem, że z jednej strony to chyba dobrze, z drugiej strony ci którzy nie byli niech żałują. Tu już tak trochę zaspojlerowałem swoją ocenę wyjazdu ale po prostu gorąco polecam. Aby tu nie lać wody przejdę do szczegółów.
Z kim lecieliśmy i gdzie byliśmy
Wycieczka była wyjazdem zorganizowanym. My zawsze korzystamy z usług biura podróży Glob s.c. z Żyrardowa aby przedstawili/ogarnęli nam fajne oferty a faktycznym organizatorem była firma Join Up! Lecieliśmy z Warszawy z Okęcia z międzylądowaniem w Bahrajnie na lotnisko Mattala Rajapaksa na Srilance. Lot czarterowy więc mało wygodnie przez około 13h ale przeżyliśmy. Z lotniska do hotelu mieliśmy około 3h busikiem a mieszkaliśmy w hotelu The Blue Water Resort & Spa w miejscowości Wadduwa na zachodnim wybrzeżu Srilanki w pobliżu Colombo.
Hotel, obsługa, jedzenie
Obsługa świetna, przyjazna, otwarta, uśmiechnięta choć czasem okazuje się, że i barmani/kelnerzy z angielskim bywają na bakier 🙂 To co może zaskakiwać, z czym nie spotkałem się nigdzie indziej, to fakt, że przy każdym zamówieniu drinków/piwa (oczywiście byliśmy na all excuse me) pytają o nr pokoju a później przynoszą rachunki na 0 usd/lkr. Dla mnie to marnotrawstwo papieru i ludzkiego czasu i wysiłku… no ale tak mają.
Jedzenie dobre, poprawne, duży wybór no i chyba bezpieczne. Ja mam dość wrażliwy żołądek i przez cały wyjazd nie miałem żadnych problemów ale tu podkreślę, że jadłem tylko jedzenie w hotelu.
Atrakcje na miejscu/co zobaczyliśmy/wycieczki
Sami z siebie się śmialiśmy, że mocno nas po..ło. Zamiast odpoczywać na plaży i na basenie, rozkoszować się słońcem i all excuse me to w sumie 4 dni z 7 spędziliśmy jeżdżąc po okolicach i atrakcjach. A blisko nie było nigdzie.
Byliśmy na „Lwiej skale” w Sigiryii, odwiedziliśmy świątynię w Kendy gdzie przechowywana jest najcenniejsza relikwia Sri Lanki – „ząb Buddy” (który prawie udało nam się zobaczyć), królewski ogród botaniczny, pomnik Buddy na wzgórzu, sklep z biżuterią (głównie szafirem z którego słynie wyspa), fabrykę herbaty, tradycyjną kopalnię szafirów, sierociniec dla słoni, sierociniec dla żółwi, wodospady i Nine Arch Bridge w Ella, przejechaliśmy się lokalnymi pociągami i tuktukiem, huśtaliśmy się na słynnej huśtawce na wzgórzu Little Adam’s no i tam też zaliczyliśmy fantastyczny zjazd na tyrolce.
Każda ale to każda z tych atrakcji była po prostu mega. W otoczeniu przepięknych okoliczności przyrody oraz bardzo przyjaznych mieszkańców Sri Lanki spędziliśmy fantastyczny czas.
Jedną 2dniową wycieczkę Sigirya/Kendy kupiliśmy od rezydentki – koszt oko 200USD/osoba – w to wliczony był nocleg w hotelu Kendy.
2 pozostałe wycieczki, jednodniowe, snurking, żółwie, Ella, huśtawka, jazda tuktukiem i tyrolka to już był klasyczny spontan. Pod hotelem spotkaliśmy lokalsa – Shana, którego z różnych powodów nazwaliśmy Pablem Escobarem, i to on zaproponował nam 2 wycieczki (koszt 2 wycieczek to było ok 90USD/osobę). Trochę nieufni zgodziliśmy się jednak bo ujął nas bezpośredniością, uśmiechem, radością i szczerością. Wziął zaliczkę i choć trohcę obawialiśmy, się, że tyle go widzieli to…
A tymczasem spędziliśmy z nim 2 fantastyczne dni. Zorganizował transport, pokazał mnóstwo fajnych miejsc no i cieszył nas swoją uśmiechniętą obecnością.
Jakbyście byli w Wadduwie/okolicach to polecam kontakt na WhatsApp : Shan/Pablo +94 750 971 491
Uwagi/podsumowanie
To był fantastyczny wyjazd, raz – ekipa – moja Żona, 2ga Żona, Gruby Brat 2giej Żony no i dziecko WiFi…Po prostu tu wszystko grało i świetnie się dogadywaliśmy i uzupełnialiśmy. Hotel się udał, wycieczki super, pogoda zamówiona więc cały czas lampen. No i poznaliśmy super ludzi.
Polecam wyjazdy na Sri Lankę – tylko patrzcie kiedy tam pora deszczowa.