Słuchałem wczoraj rano w zetce audycji “Siódmy dzień tygodnia” i tam Pani Olejnik z zaproszonymi gośćmi poruszyła między innymi temat krzyży w szkołach. Nie zaskoczyło mnie podejście polskich parlamentarzystów do tego tematu i właściwie było to śmieszne jak sobie nie radzą z argumentacją. Chyba Bredziński starał się udowonić, że nie jestem Polakiem jeśli krzyż mi przeszkadza, a Szczygło chciał by kobieta, która odnośnie krzyży we włoskich szkołach poskarżyła się do trybunału w Strasburg załatwiła likwidację krzyża na fladze Finlandii. No co to za debile są??? Ja tego pojmnąć nie mogę.
Jeśli mówimy o demokracji, jeśli chlubimy się tym, że żyjemy w wolnym kraju to już kto jak kto ale politycy, wybierani przez naród powinni właśnie na straży tej demokracji stać. Dawno temu gdy chodziłem do szkoły to wydawało mi się, że te krzyże w szkołach to niewłaściwa rzecz i teraz moje zdanie się nie zmieniło. Dalej uważam, że w instytucjach państwowych, a między innymi taką jest szkoła publiczna należy zakazać wieszania czy prezentowania symboli religijnych. Dlaczego dziecko nie pochodzące z rodziny katolickiej ma czuć się gorsze od katolika? Dlaczego w klasie obok krzyża nie powiesi się gwiazdy dawida, nie zawiśnie krzyż prawosławny czy islamski półksiężyc? Skandal i granda. To naruszanie praw człowieka i demokracji. Po prostu. Krzyże niech sobie wiszą w kościołach i prywatnych domach, samochodach czy gdzie indziej ale nie może to być odgórnie narzucone przepisami. Sam symbol czy też religia są raczej nieszkodliwe ale to co mnie jeszcze mocniej irytuje to dotacje z budżetu państwa na kościół. Kurde przecież budżet państwa bierze się z moich pieniędzy. Z podatków, które ja między innymi płacę. I ja się nie zgadzam by finansować jakikolwiek kościół z moich pieniędzy. Przekażcie te pieniądze na domy dziecka, do szpitali, na schroniska dla zwierząt ale nie budujcie za moją kasę świątyń opatrzności bożej czy innej…