Spróbowałem. Kilka biegów na dystansie 2-3 km, jakieś piątki… jakaś 10. Żyję. Kolana czasem się delikatnie odzywają ale daję radę chodzić czy przetruchtać kilka km. I znów się wkręciłem.
1), kondycja średnia, czasem na treningu łapie w łydkę skórcz a tymczasem to półmaraton 🤪 No i lecimy… za 3 dni 😀
No i wpadłem. Mam nienormalną Żonę… wymyśliła, że lecimy w Półmaratonie Warszawskim. Ja też jestem zdrowo jebnięty…Usłyszałem propozycję i od razu: “Wchodzę w to”…treningów jak na lekarstwo (wybiegane w tym roku xx kmno może to akurat nieprawda ), nie kumam jakie są różnice między butami takimi a innymi ale drogą dedykacji doszłem do wniosku, że może jednak moje Pegasusy 34 mające milion lat i xx km przelotu mogą jednak nie być najlepszym wyborem na truchtanie 21km po asfalcie tak więc postanowiłem kupić nowe.
Nie jestem biegaczem profesjonalnym, nie rozróżniam supinacji od pronacji (Wybrałem się do Factory w Ursusie bo jest tam sklep Asics, a jak wiadomo jest to jedna z lepszych marek butowych do biegania. Ojjj srogo się rozczarowałem. Buty, które mogłyby mnie interesować, czyli na asfalt i dla grubasa zaczynały się od 400pln. Odpuściłem i zajrzałem do innych sklepów. Adidas – nie mają nic do biegania, tylko casual i originals. Tak żeby się polansować. Po przejściu kilku sklepów takich jak Salomon, 4F i coś tam jeszcze trafiłem do Nike.
Trzymajcie kciuki. Oczywiście piszę do tych co przez przypadek tu zajrzą 🙂
A po biegu napiszę oczywiście jak Nike Quest 4 spisują się na trasie, która jakby najłatwiejsza nie jest.
1) Nie mogłem podać właściwej liczby km bo Garmin Connect pokazywał jakieś takie pierdoły
W momencie gdy kończę ten tekst już mogłem zerknąć na statystyki więc wyglądają one tak nieimponująco. Wychodzi, że w tym roku przebiegłem niecałe 50km, rozbite na kilkanaście treningów. Najdłuższy dystans to 6km…jak ja niby mam przebiedz 21 ??? 🙂
A tu kilka ałtorskich zdjęć nowego nabytku: